sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 9


#z perspektywy Hinaty#

Razem z Hanabi szłyśmy powolnym krokiem do domu. Chciałam zostać na obiad u państwa Uzumakich, panowała tam taka ciepła i rodzinna atmosfera, ale wiedziałam, że gdy wrócimy po dwudziestej ojciec nas zabije. Nie chciałam żeby Hanabi coś się stało tylko za moją głupotę, martwiłam się o nią. Po kilku minutach byłyśmy już pod domem. Otworzyłam powoli drzwi i weszłam do kuchni, nikogo nie było. Nagle usłyszałam krzyk, to był Neji. Spojrzałam na siostrę i szybko pobiegłam na górę rzucając na odchodne ‘Nie ruszaj się stąd’. Wrzaski dobiegały z pokoju mojego brata im byłam bliżej celu tym były głośniejsze i wyraźniejsze. Otworzyłam drzwi, to co tam zastałam przerosło moje największe oczekiwania, ojciec na zmianę bił lub kopał mojego bliźniaka. Neji był cały we krwi. Zaczęłam krzyczeć, strasznie się bałam o brata. Ten potwór szybko zasłonił mi usta ręką, czułam krew Nejiego na swoich wargach. Zaczęłam się szarpać, a za nieposłuszeństwo on obrócił mnie w swoją stronę i przywalił mi z liścia. Jeszcze trzymałam się na nogach, dlatego ścisnął rękoma moje nadgarstki, a nogami walił w mój brzuch. Krzyczałam, płakałam, błagałam o to by przestał. Nagle do pokoju wpadła Hanabi, ojciec puścił mnie i kierował się w stronę mojej siostry.
- UCIEKAJ! – tylko to zdążyłam wykrzyczeć zanim zemdlałam.

~Następnego dnia~

Poranne promienie słońca drażniły moją twarz, otworzyłam oczy, byłam w swoim pokoju. Spróbowałam wstać, ale ból brzucha uniemożliwił mi to. Odsłoniłam lekko górę piżamy. Cały mój brzuch był w siniakach, a moje nadgarstki były wręcz krwistoczerwone. Podeszłam do lustra wyglądałam jak siedem nieszczęść. Musiałam doprowadzić się do porządku dziennego. Wzięłam szybką kąpiel, następnie ubrałam się, a ślady na nadgarstkach zakryłam bransoletkami. Następnie po cichu prześlizgnęłam się do pokoju Hanabi. Mała już szykowała się do szkoły wyglądała normalnie więc ojciec pewnie nic jej nie zrobił.
- Hana – szepnęłam, byłam bliska płaczu cieszyłam się, że mojej malutkiej siostrzyce nic nie jest. Dwunastolatka widząc mój stan podbiegła i przytuliła mnie.
- Co z Nejim? – zapytałam. Ta nic nie mówiąc po cichu zaprowadziła mnie do jego pokoju. Mój brat był cały w bandażach i plastrach. Po wyrazie jego twarzy widać było, że cierpi. Podeszłam do niego i zaczęłam płakać. Jak nasz własny ojciec mógł zgotować takie piekło swoim dzieciom. Postanowiłam, że dzisiaj odpuszczę sobie szkołę i zajmę się Nejim. Hana też chciała zostać, ale nie chciałam żeby miała zaległości. Gdy mój brat spał ja postanowiłam pobazgrać trochę w pamiętniku:

„Drogi Pamiętniku!
Muszę przyznać, że już dawno do ciebie nic nie pisałam, ale dzisiaj opowiem ci wszystko co wydarzyło się od 1 września…

Pierwszy dzień szkoły nie był najgorszy, spędziłam z Naruto całe popołudnie, było cudownie. Następnego dnia zaczęły się problemy z ojcem. Najpierw uderzył Nejiego. Potem przez to, że kupiłam sobie nową sukienkę ja też dostałam. Skończyło się na tym, że Neji jest cały pobity, a mój brzuch wygląda jak pole minowe. Oprócz tego ten potwór przetrzymuje mamę w swoim pokoju. Mama jest bita i molestowana. Podsumowując moje życie to porażka. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Chciałabym, ale boje się postawić ojcu. Jestem w kropce”

#z perspektywy Sakury#

Coś musiało się stać – to była moja pierwsza myśl gdy dowiedziałam się, że Hinaty i Nejiego nie ma w szkole. Postanowiłam, że pójdę podać im lekcje, dlatego zadzwoniłam do mojej przyjaciółki.
- Halo?
- Hej Hina, czy wszystko w porządku?
- Tak w jak najlepszym, a dlaczego pytasz???
- No bo ciebie i twojego brata nie ma w szkole więc myślałam, że może coś się stało.
- Nie po prostu źle się czuję, a Neji postanowił się mną zająć.
- Acha, to może chcesz żebym przyszła i podała ci lekcje.
- Nie musisz, Neji już dzwonił do Shikamaru by podał mu lekcje.
- No dobra to pa.
- Pa, pa.
To było dziwne, Hinata zachowywała się strasznie sztucznie. No, ale skoro nie chce to może lepiej nie będę do niej przychodzić. Po skończonej rozmowie udałam się do sali biologicznej, bo tam miała się odbyć kolejna lekcja.

#z perspektywy Naruto#
Hiny dzisiaj nie było w szkole Sakura powiedziała mi, że jest chora. Więc z dzisiejszej próby nici. A tak chciałem dzisiaj z nią pośpiewać. Mimo, że Saku rozmawiała z nią przez telefon mam nieodparte uczucie, że ta jej ‘choroba’ może być związana z tym kimś kto ją ostatnio uderzył. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym tego nie sprawdził, dlatego od razu po zajęciach udałem się w stronę jej domu. Zapukałem do drzwi, otworzyła mi Hanabi, która była jeszcze w kurtce i butach. Pewnie przed chwilą wróciła ze szkoły.
- Hej Hana, jest może Hinata?
- Tak jest u siebie w pokoju, wejdź, a ja ją zawołam – dwunastolatka była widocznie zdziwiona moim widokiem. Po chwili ze schodów zeszła poszukiwana przeze mnie osoba. Miała na sobie krótkie spodenki i niebieski T-shirt do tego trampki i bluza. Mimo tego, że był to zwyczajny strój wyglądała wręcz… STOP!!!

 
Naruto przestań o niej myśleć, ja mam normalnie jakąś obsesję. Powinienem się leczyć.
- Naruto, a co ty tu robisz???
- Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz, Sakura mówiła, że się pochorowałaś.
- Tak rano było mi strasznie słabo, ale już czuje się lepiej.
- To dobrze – ale ona kręci, coś musiało się stać. Bo gdy chodzi pojawia jej się grymas na twarzy i rzyma się za brzuch.
- Możemy porozmawiać? – zapytałem.
- Przecież rozmawiamy – zachichotała, a potem znowu złapała się za brzuch.  
- Ale w cztery oczy – byłem wręcz nad wyraz poważny.
- To chodź na górę – gestem ręki pokazała bym za nią poszedł. Gdy już byliśmy na piętrze Hinata otworzyła jedne z drzwi i weszła do znajdującym się za nimi pokojem. Byłem tuż za nią. Po napisie na drzwiach zorientowałem się, że to jej pokój. Był bardzo dziewczęcy. Ściany jasno fioletowe pokryte naklejkami motyli, duże białe meble i ogromne dwuosobowe łóżko. Całość sprawiała bardzo miłą atmosferę, pokój idealnie odzwierciedlał, która teraz patrzy na mnie z wyrysowaną na twarzy ciekawością. Usiadłem obok niej na łóżku i zacząłem rozmowę.


czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 8


 

#z perspektywy Sakury#
Kolejny dzień szkoły, właśnie szykuję się by wyjść. Jestem cała w skowronkach, a wszystko to przez wczorajsze wydarzenie związane z Sasuke…
Chciałam z nim wczoraj wyjść na miasto, ale on oczywiście musiał się spotkać z Karin. Musiałam iść sama, chodziłam po centrum w poszukiwaniu jakiś cieplejszych butów. Szłam sobie spokojnie i nagle zauważyłam Karin, która dosłownie rzuciła się na MOJEGO chłopaka. Zaczęła go całować, ale Sasek szybko od niej odskoczył. Myślałam, że urwę tej suce głowę, podeszłam do nich i spojrzałam na nią złowrogo.
- Sakura jak miło cię widzieć, ale niestety ja Sasuś jesteśmy bardzo zajęci – zatrzepotała rzęsami. Myślałam, że zaraz wyjdę z siebie.
- Serio, Sasuś?! – zadrwiłam z jej idiotycznego zachowania -  Chyba nikt ci jeszcze nie powiedział, że to jest MÓJ chłopak, więc dobrze ci radzę nigdy więcej nie próbuj go całować – zmroziłam ją wzrokiem.
- A tobie chyba nikt jeszcze nie powiedział, że ja ZAWSZE dostaje to czego chcę, więc racz się odsunąć i daj mi dokończyć wcześniejszą czynność – chytrze się uśmiechnęła. Tego już za wiele, już miałam otwierać usta by coś powiedzieć, ale przerwał mi Sasuke.
- Karin jeżeli jeszcze raz zrobisz coś takiego to już wolę oblać ten zasrany projekt niż się z tobą użerać.
- No nie powiesz, że ci się to nie podobało – oblizała usta. Mój chłopak zamiast coś odpowiedzieć, po prostu obrócił mnie w swoją stronę i zaczął całować, byłam zszokowana, ale oddawałam pocałunki. Gdy już się od siebie odkleiliśmy powiedział:
- No to było świetne – uśmiechnął się złowieszczo – Sakura jest lepsza w te klocki od ciebie, więc łaskawie rusz tyłek i zejdź nam z oczu.
- CO?! Tak nadpobudliwa psychopatka niby jest lepsze ode mnie?! – ruda chyba nieźle się wkurzyła.
- Ta, może i masz rację – spojrzał na mnie – Ale to MOJA nadpobudliwa psychopatka.
- Sasuke… - bardzo mnie zaskoczył tymi słowami, byłam szczęśliwa, że akceptuje mnie taką jaką jestem, czyli nadpobudliwą, dziką i nieprzewidywalną nastolatka. Patrzyłam na niego jakby był ósmym cudem świata i usłyszałam tylko jak Karin wali nogą o podłogę i idzie w drugą stronę. Po tym jak już ta mała zołza sobie poszła Sasuke bez ostrzeżenia pociągnął mnie za rękę w stronę jego domu. Przez cała drogę nie odzywaliśmy się do siebie, ale ta cisza między nami była wręcz jak kołysanka dla moich uszu. Gdy doszliśmy do celu, mój men otworzył mi drzwi i zaprowadził do siebie na górę. Nadal nikt nic nie mówił, więc postanowiłam przerwać tę ciszę.
- Dziękuję – szepnęłam, na razie tylko to byłam w stanie wydusić.
- Za co? – jego niski głos rozległ się po pokoju.
- Za te słowa, no wiesz… - matko zaczynam się zachowywać jak Hinata, normalnie zabrakło mi języka w gębie. Sasuke chyba zrozumiał, że więcej nie zdołam nic powiedzieć, po prostu mnie przytulił i powiedział:
- Kochał cie Słońce.
- Ja ciebie też – wtuliłam się w niego i napawałam się zapachem męskich perfum, które po prostu uwielbiałam.


 
Staliśmy tak wtuleni w siebie dobre 10 minut. Odskoczyliśmy od siebie dopiero, gdy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi od pokoju Sasuke. Zza nich wychylił się starszy Uchiha.
- Sasuke… przeszkodziłem w czymś? – pomachał dziwnie brwiami.
- NIE – krzyknęliśmy.
- Jasne, jasne.
- Won! – krzyknął Sasuke i rzucił w niego poduszką.
- Nie przeszkadzajcie sobie już wychodzę – znowu pomachał brwiami.
Poczułam, że robie się czerwona, zdecydowanie za dużo czasu spędzam z Hiną. Po usłyszeniu dźwięku zamykanych drzwi zaczęliśmy się śmiać. Potem mama mojego chłopaka zawołała nas na obiad. Po zjedzeniu pysznego spaghetti postanowiliśmy z Sasuke obejrzeć jakiś film.
- Co chcesz oglądać? – zapytał stojąc przy wielkiej półce z najróżniejszymi filmami.
- Nie wiem, wybierz coś mało nudnego– uśmiechnęłam się. Sasuke włączył Sinister?! No jego chyba coś boli, przecież doskonale wie, że ja panicznie boje się horrorów. Spojrzałam na niego.


- No co? Chciałaś coś mało nudnego no masz– zaśmiał się.
- Dobra już niech ci będzie – westchnęłam. Film się zaczął, już na początku myślałam, że zesram się ze strachu, więc szybko przytuliłam się do Sasu. Ten tylko się zaśmiał, przykrył nas kocem i objął mnie ramieniem.  
Gdy film się skończył była 23:00, chciałam iść do domu, ale Sasuke uparł się, że o tej porze mnie nie wypuści. Więc poinformowałam rodziców, że u niego zostaje. Było późno, ale chciałam iść pod prysznic. Mój chłopak dał mi swoją koszulkę, umyłam się, a po wyjściu z łazienki zastałam Sasuke śpiącego jak suseł na łóżku. Uśmiechnęłam się na ten widok i położyłam się koło niego. Zdziwiło mnie to, że obrócił się szybko w moją stronę i przytulił do siebie.
- Dobranoc księżniczko – powiedział czule. A to oszust on wcale nie spał.
- Dobranoc wasza królewska mość – zachichotałam. On tylko westchnął i ścieśnił uścisk. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach, nawet nie zorientowałam się kiedy usnęłam.”

I oto cała historia, teraz siedzę na kolanach swojego królewicza i jem śniadanie, bo przecież nie mogę normalnie usiąść, bo Sasuke uznał, że tak będzie mi wygodniej…
I tak zaczął się kolejny wspaniały dzień u boku wspaniałego mężczyzny.

#z perspektywy Naruto#

Obudziłem się w znakomitym nastroju. Wczorajszy dzień spędzony z Hinatą był niesamowity, ale nie spodobał mi się ten jej siniak na policzku. Chcę dowiedzieć się kto to zrobił, ale muszę być cierpliwy  bo Hina od razu mi tego nie powie, ale obiecała, a ja wierzę że słowa dotrzyma. Szedłem właśnie na przystanek, bo nie chciało mi się iść na pieszo. Czekałem spokojnie na autobus i nagle ktoś zakrył mi oczy.
- Zgadnij kto to? – usłyszałem słodki melodyjny głosik…
- Hinata – szybko obróciłem się w jej stronę, zaśmiała się.
- Bingo – pstryknęła palcami. W tej samej chwili nadjechał autobus.
- Czarownica – wskazałem na nią palcem.
- To był zwykły zbieg okoliczności – zachichotała i wsiedliśmy razem do autobusu. Gdy już usiedliśmy zapytałem jej:
- Robimy dzisiaj próbę?
- O.K. nie mam nic przeciwko, to po zajęciach u ciebie?
- Pewnie!

Po skończonych zajęciach udaliśmy się do mojego domu by przećwiczyć piosenkę. Tym razem poszliśmy na pieszo. Gdy staliśmy już przed ‘celem naszej podróży’, otworzyłam Hinacie drzwi by weszła pierwsza. Wszedłem tuż za nią.
- Twoich rodziców nie ma? – zapytała.
- Nie są w pracy – odpowiedziałem jej. Zdjęliśmy buty, a wzrok Hiny przykuł fortepian mojej mamy. Był to instrument, na którym moja mama grała w czasie swoich tras koncertowych. Hinata przejechała palcem po klawiszach.
- Mogę zagrać? – zapytała. Skinąłem głową na znak zgody. Dziewczyna usiadła na stołku i zaczęła wygrywać pierwsze dźwięki. Po melodii rozpoznałem, że to nasza projektowa piosenka. Zacząłem śpiewać, a potem dołączyła do mnie Hina.
<Piosenka, którą razem zaśpiewali>

Po skończeniu utworu, usłyszeliśmy oklaski. Odwróciłem się, stali tam Konohamaru i Hanabi. Hinata była tak samo zdziwiona co ja.
- Piękne wykonanie – pochwaliła nas siostra mojej przyjaciółki.
- No brachu genialnie – dołączył się Kono.
- Ale jak, kiedy? – Hinuś nie mogła się wysłowić.
- Stoimy tu od początku piosenki, musieliście nie usłyszeć gdy wchodziliśmy – wytłumaczył jej mój brat.
- Zaśpiewajcie jeszcze raz – poprosiła Hana. Spojrzałem na Hinatę, a ona na mnie, zaczęła grać, a ja śpiewać. Wyszło pięknie. Znowu usłyszeliśmy oklaski, tylko tym razem jeszcze głośniejsze. Spojrzałem w stronę drzwi, oprócz naszego rodzeństwa stali tam także moi rodzice.
- Piękne wykonanie – pochwaliła nas mama.
- No Naruto genialnie – dołączył się tata. Matko czy ja mam deja vu. Usłyszłem chichot Hinaty, Hany i Kono. Rodzice dziwnie się na nich spojrzeli. Wytłumaczyłem im o co chodzi i oni także zaczęli się śmiać. Po napadzie głupawki, moja mama zapytała gości:
- Dziewczynki zostaniecie na obiad?
- Nie my będziemy się już zbierać, ale dziękujemy za zaproszenie – Hinata się uśmiechnęła.
- Już? – jęknąłem. Kiwnęła głową na ‘tak’. Chwilę potem już ich nie było, a tak dobrze mi się z nią spędza czas. Tata widząc moją smutną minę poczochrał moje włosy i powiedział:
- Lubisz ją co?
Spojrzałem na niego jak na skończonego kretyna. Oczywiście, że ją lubię przecież to moja przyjaciółka.
- No tak
Tata tylko uśmiechnął się tajemniczo i poszedł do kuchni. O co do cholery mu chodzi??? Przecież Hinata to tylko przyjaciółka, prawda? 
_____________________________________________________________


wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 7


#z perspektywy Kiby#

Dzwonek, spojrzałem szybko na plan: muzyka, sala nr.5. No to idę. Z tego co wiem muzy ma nas uczyć niejaka pani Minda Omoi. Wszedłem do sali, wszyscy już siedzieli w ławkach, zauważyłem wolne miejsce koło Naruto, już chciałem iść, gdy nagle zatrzymał mnie donośny głos nauczycielki.
- Ty musisz być… - spojrzała na listę - …Kiba Inuzuka, mam rację?
- Tak, proszę pani.  – ciągle stałem do niej tyłem.
- No proszę – mlasnęła – Ty chłopcze chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, że jest już po dzwonku. Co się mówi? – ta kobieta chyba ma nierówno pod sufitem, halo ja mam 16 lat, a nie 5.
- Przepraszam za spóźnienie – lekko się ukłoniłem – Mogę już usiąść?
- Siadaj – nakazała. Usiadłem koło mojego kumpla, który z trudem powstrzymywał śmiech.
- Co cię tak bawi idioto?! – krzyknąłem szepcąc. Nie odpowiedział nic tylko parsknął śmiechem. Nauczycielka popatrzyła na niego wymownie i zaczęła mówić:
- Dobrze zaczynajmy! Wiem, że jest dopiero początek roku, ale chcę byście w wybranych przeze mnie parach przygotowali piosenkę, którą potem wykonacie na lekcji. Jest to projekt na ocenę, więc lepiej się do niego przyłóżcie. Dotarło?
- Taaak – klasa chyba nie była za bardzo zadowolona w związku z TYM.
- Dobrze, pierwsza para czyli Kiba Inuzuka i Tenten Sarutobi.
‘Ok jest dobrze’ – pomyślałem. Spojrzałem ukradkiem na Tenten, która siedziała razem z moją dziewczyną. Obydwie się do mnie uśmiechnęły, odwzajemniłem gest. Aż dziwne, że Ino się nie wkurzyła, myślę, że chyba zrozumiała, że lepiej nie przeciwstawiać się pani od muzyki.

#z perspektywy Sakury#

 
Nagle zaschło mi w gardle. Podniosłam rękę.
- Tak?
- Mogę się napić proszę pani? – grzecznie zapytałam o pozwolenie.
- Proszę bardzo – uśmiechnęła się – Dobrze kolejną parę będzie tworzyć Karin Mogua i Sasuke Uchiha.
Po usłyszeniu tych dwóch nazwisk zakrztusiłam się piciem. Pani Omoi spojrzała na mnie:
- Coś nie tak?
- Czy to konieczne by byli oni razem w parze – starałam się być jak najspokojniejsza.
- Nie rozumiem w czym problem? A zresztą nie ważne, po prostu ci odpowiem – była nad wyraz uprzejma – NIE!
Myślałam, że zaraz wybuchnę, że niby ta pinda ma być w parze z MOIM chłopakiem. O nie ja na to nie pozwolę. Sasuke widząc wściekłość w moich oczach, złapał mnie za rękę. Spojrzałam na niego, wiedział, że nie chciał tego tak samo jak ja, ale cóż mam nadzieje, że tak ruda okularnica nie będzie się do niego przystawiać. Trochę się uspokoiłam, widząc to Sasu podarował mi jeden za swoich najseksowniejszych uśmiechów. Ja nie byłam mu dłużna.


 

- Dobrze, kolejna para to Hinata Hyuga i….. – przejechała palcem po liście - …Naruto Uzumaki.
‘Ale ta Hinatka ma szczęście, zawsze musi wpaść w jego sidła’ – zaśmiałam się w duchu. Przez kolejne 10 min. pani Omoi wymieniała kolejne pary, potem aż do dzwonka śpiewaliśmy jakieś durnowate pioseneczki. Po skończonej lekcji udaliśmy się pod salę nr.3, tam miała odbyć się geografia. Siedziałam pod klasą i bacznym wzrokiem mierzyłam Karin i Sasuke, którzy musieli ustalić kiedy się spotkają, by zacząć projekt. Ta zołza cały czas się do niego przystawiała. Niby mój chłopak nie reagował na te ‘zaczepki’, ale ja i tak byłam cholernie zazdrosna. Tak przyznaje się ja Sakura Haruno jestem zazdrosna o Sasuke, tylko jeszcze weź człowieku i mu to powiedz.

#z perspektywy Naruto#

Gdy usłyszałem, że będę w parze razem z Hiną do końca dnia z twarzy nie schodził mi uśmiech. Podczas ostatniej lekcji poprosiłem ją byśmy spotkali się w celu ustaleniu piosenki i terminów prób. Chyba w życiu nie byłem tak podjadany faktem, że spotykam się ze zwykłą dziewczyną. Chociaż jakby się tak dłużej zastanowić, Hina nie jest taka zwykła, jest piękna, urocza i…..
‘Chwila Naruto opanuj się o czym ty chłopie myślisz’ – skarciłem się w myślach. Gdy zajęcia się skończyły czekałem na Hinatę przed szkołą. Po chwili przyszła, nie wiem dlaczego, ale gdy ją zobaczyłem jakoś tak cieplej na sercu mi się zrobiło. Dziewczyna uśmiechnęła się życzliwie.
- Idziemy? – zapytała.
- Pewnie, tylko gdzie?
- Proponuję przejść się do parku tam chyba będzie najspokojniej – zarumieniła się widząc mój przenikliwy wzrok.
- No dobra więc chodźmy
Droga zajęła nam około pięciu minut. Gdy już byliśmy w wyznaczonym miejscu, usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy zastanawiać się nad piosenką. Po chwili Hina pstryknęła palcami.
- Mam! – klasnęła w dłonie – Możemy zaśpiewać Just a Dream, kojarzysz tę piosenkę?
- Pewnie uwielbiam ją, świetny pomysł, to skoro już mamy piosenkę to kiedy i gdzie próby? – zapytałem.
- Wiesz u mnie raczej odpada Hana będzie nam przeszkadzać. – chyba niezupełnie o Hanę tu chodziło.
- Możemy ćwiczyć u mnie w piwnicy mam tam takie małe studio nagraniowe więc to będzie idealne miejsce do prób.
- A twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko? – zapytała.
- No coś ty, oni są najbardziej wyrozumiali na świecie. – uśmiechnąłem się. Tak się zagadaliśmy, że nie zauważyliśmy chmur burzowych zbliżających się w stronę miasta. Drobne kropelki deszczu zaczęły kapać mi na twarz.
- Zaraz będzie padać, schowajmy się gdzieś. – szybko pociągnąłem Hinatę za rękę i zaczęliśmy biec w stronę ,,Suny”, która była najbliżej. Niestety gdy byliśmy w połowie drogi lunął deszcz, więc postanowiliśmy schować się pod rozłożystym drzewem gdzie aż tak bardzo nie padało. Spojrzałem na Hinę była cała przemoknięta, ale oprócz tego miała wielkiego siniaka na policzku.
- Hinata, kto ci to zrobił? – zapytałem wprost. Chyba nie zrozumiała pytania bo dziwnie się na mnie spojrzała. – Policzek – wskazałem na fioletowe miejsce. Odruchowo dotknęła siniaka, gdy wzięła rękę było na niej trochę tapety jakby celowo starała się to ukryć.

#z perspektywy Hinaty#

O nie, przez ten deszcz tapeta zeszła z mojego policzka. Spojrzałam na Naruto jego wzrok był przepełniony troską. Zadał ponownie wcześniejsze pytanie.
- To nic takiego – spuściłam głowę.
- Nic takiego?! Przecież gołym okiem widać, że ktoś cię uderzył, Neji miał wczoraj takie same limo i ty mi mówisz, że to nic takiego?! – Naru chyba troszkę się zdenerwował, ale nie chciałam mu mówić o patologii w mojej rodzinie.
- Nie przejmuj się tym – chciałam go jakoś uspokoić.
- Hinata ja rozumiem, że może nie chcesz o tym mówić, ale tego nie można tak zostawić – jego oczy znów stały się takie jak przedtem, takie zatroskane – Proszę obiecaj mi, że po pierwsze gdy będziesz gotowa mi to powiedzieć to, to zrobisz, a po drugie zgłosisz to na policję, obiecujesz?
- Dobrze umówmy się tak nikomu nawet nie piśniesz o tym słówka, a gdy będę gotowa powiem ci całą prawdę i pójdę z tym na policję.
Naruto tylko się uśmiechną i… przytulił mnie. Wtuliłam się w niego, to była niesamowita chwila.



Gdy przestało padać odprowadził mnie do domu.
- Słodkich snów Hinata-chan – pocałował mnie w policzek. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie zarumieniła.
- Tobie również Naruto-kun – uśmiechnęłam się, a on zaczął iść w stronę swojego domu. To był niesamowity dzień, wiem, że kiedyś na pewno wyznam Naruto prawdę. Powiem mu co dzieje się u mnie w domu. Dziś zrozumiałam, że muszę stawić czoło problemowi jakim jest ojciec. Muszę pokazać mu, że potrafię się bronić.

OMG!!!! To już siódmy rozdział, napisałam ten rozdział w zadowalająco szybkim tępię. Mam niesamowitą wenę.
I taka popołudniowa niespodzianka:
Do następnego rozdziału dzwoneczki!!!

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 6


#z perspektywy Hinaty#

Mam dość, dziewczyny nawet nie dają mi dokończać zdań, a już mają kolejne pytania. One mnie kiedyś wykończą. Siedzimy w ,,Sunie” już od pół godziny, a one ciągle i ciągle zadają pytania na temat ,,niby randki”.
- Dziewczyny, błagam was DOŚĆ! – lekko się zdenerwowałam.
- Spokojnie Hina, po prostu jako twoje przyjaciółki jesteśmy ciekawe, bo wiesz jednak ty coś czujesz do Naruto i to od bardzo dawna, więc chcemy wiedzieć czy ci się ta randka podobała, chcemy znać każdy nawet najdrobniejszy szczegół. – Tenten starała się mnie uspokoić.
- To nie była żadna randka!!! – westchnęłam. – Po prostu zaprosił mnie na lody co w tym takiego romantycznego?!
- No niby nic, ale wiesz gdy was widziałam byliście tak strasznie sobą pochłonięci, że nawet nie zwracaliście uwagi na otoczenie. – skwitowała Sakura. Zaczęłam się rumienić, że niby ja i Naruto byliśmy sobą pochłonięci, czy ona do reszty straciła rozum?!
- Ha, no i widzisz kochana od razu strzelasz buraka. – Ino wskazała palcem na moje czerwone policzki. Nagle zadzwonił mój telefon, przeprosiłam na chwilę dziewczyny i wyszłam z lokalu by odebrać.
- Hinata bierz Hanę i do domu JUŻ!!! – Neji był wyraźnie zaniepokojony.
- Dobrze, ale co się stało? – nie podobało mi się to.
- Jeżeli za pięć minut nie będziemy w domu ojciec zgotuje nam piekło. – zaczął się denerwować.
- Spokojnie braciszku zaraz będziemy. – powiedziałam i szybko się rozłączyłam. Wbiegłam do ,,Suny”, powiedziałam dziewczyną, że muszę z siostrą już iść. Pociągnęłam ją za rękę i wybiegłyśmy jak oparzone z lokalu. Hanabi pytała się o co chodzi, powiedziałam jej tylko, że tata chce żebyśmy były za 5 minut w domu.

~8 minut później~

- Tadaima (wróciłam – dop.aut.)!!! – krzyknęłam. W przedpokoju już czekał na nas ojciec.
- Spóźnienie! – zmroził nas wzrokiem – Gdzieś cie się włóczyli!?
- Byłam z Haną na zakupach i w kafejce, a Neji był w skate parku – spuściłam głowę. W ręku trzymałam nowo kupioną sukienkę.
- NA ZAKUPACH?! – wrzasnął – To ja haruje jak wół, a ty szmato odwdzięczasz mi się chodząc na zakupy?! – wyrwał mi z rąk torbę i mocno uderzył, a ja zachwiałam się i upadłam.
- Hinata! – pisnęła Hanabi.
- To cię nauczy żeby nie wyrzucać pieniędzy w błoto!!!! – krzyknął i wrzucił sukienkę do rozpalonego kominka. Hana zaczęła płakać, a Neji pomógł mi powoli wstać. Przytuliłam siostrę, a ojciec wyszedł do swojego pokoju. Gdy Hanabi trochę się już uspokoiła, mój bliźniak wziął ją na ręce i zaprowadził do jej pokoju. Ja także udałam się do swoich czterech ścian. Leżałam na łóżku już 15 minut, cały czas płakałam. Jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju, gdzie jest mama? Od dwóch dni jej nie widziałam, martwię się, bo co jeśli ten potwór coś jej zrobił? Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk. To była mama. Szybko zbiegłam ze schodów hałas dobiegał z pokoju ojca. Po chwili koło mnie stał także Neji, a Hana pewnie już śpi. Mój brat zapukał, krzyki ustały. Klamka zaczęła powoli się poruszać, cała drżałam. Zza drzwi wyjrzał nasz tata. Spojrzał na nas i powiedział:
- Czego chcecie?!
- Co to za krzyki?! – Neji postanowił nie obijać w bawełnę.
- A co cię to szczylu obchodzi?! – Ojciec nie był w zbyt dobrym humorze. Mam dość muszę się dowiedzieć czy tam jest mama. Szybko odepchnęłam  tego tyrana i siłą wdarłam się do pokoju. Nagle moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Na podłodze siedziała przykryta kołdrą, cała w siniakach i gdzieniegdzie krwi mama. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. W pewnej chwili poczułam pieczenie w okolicach policzka. Znowu to zrobił, znowu mnie uderzył. Neji był tak samo zszokowany widokiem mamy jak ja. Pomógł mi wstać. Cała się trzęsłam.
- D-d-dlaczego? – zaczęłam się jąkać.
- Dzieci, wróćcie do swoich pokoi, nic mi nie jest. – mama blado się uśmiechnęła.
- Nic ci nie jest?! – Neji był zrozpaczony – Coś ty jej zrobił?!
- To chyba nie twoja sprawa gówniarzu, a jeżeli nie chcecie żeby mamusi się pogorszyło, dobrze wam radzę nie mówcie nikomu o tym co tu widzieliście i idźcie grzecznie do pokoju, zrozumiano?!
- Mamo… - szepnęłam.
- Nic mi nie będzie skarbie posłuchajcie tatusia, dobrze? – nasza rodzicielka uśmiechnęła się ciepło.
- Ale… - Neji już chciał zaprotestować.
- Nie przejmujcie się mną idźcie. – znów próbowała się uśmiechnąć, ale zamiast tego pojawił się jej na twarzy grymas bólu. Łzy zaczęły kolejno spływać mi po policzku. Mama tylko skinęła głową na znak byśmy już poszli. Neji pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy na korytarz. Spojrzałam na brata on też płakał, nigdy nie widziałam go w takim stanie, po prostu się w niego wtuliłam. Po chwili znów można było usłyszeć krzyki dochodzące z pokoju ojca. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać, nie mogłam się uspokoić. Mój brat podprowadził mnie do pokoju i życzył słodkich snów. Położyłam się. Przez całą noc słyszałam krzyki mamy. Następnego dnia wyglądałam strasznie, posklejane włosy od łez, czerwone plamy pod oczami i siniak na policzku. Po zatuszowaniu wszystkich nieprawidłowości. Zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania, był tam już Neji, Hanabi i ojciec. Zadrżałam nie chciałam mieć z tym człowiekiem nic wspólnego. Szybko zjadłam śniadanie i udałam się do szkoły razem z rodzeństwem.

#z perspektywy Naruto#

Właśnie wychodziłem z domu, zapowiadał się słoneczny dzięń więc miałem na sobie jedynie to:

 

Po drodze zauważyłem Hinatę i Nejiego. Podszedłem do nich, wydawali się jacyś zdołowani, a Hina miała jakby coś fioletowego na policzku, to samo widziałem wczoraj u jej brata, ale postanowiłem się tym nie przejmować.
- Hey! – uśmiechnąłem się.
- Siema! – Neji jak zwykle przywitał się na odczepkę.
- Ohaio, Naruto-kun – Hina posłała mi chyba swój najpiękniejszy uśmiech, chociaż jakby się tak zastanowić każdy jej uśmiech jest piękny.
‘Matko, o czym ja myślę’ – skarciłem się w duchu. Nadal zastanawiało mnie co jest nie tak z jej policzkiem, postanowiłem zapytać:
- Hina, co ci się stało w policzek? – zapytałem. Dziewczyna nagle posmutniała.
- Eeeee…. To nic takiego – chyba nie za bardzo chciała o tym mówić. Jednak nie chciałem ustąpić.
‘Po zajęciach wszystkiego się dowiem’ – pomyślałem.
-------------------------------------
 

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 5


Równo o ósmej rozpoczęły się zajęcia. Pierwszy był taniec. Matko jak ja kocham to robić m.in. właśnie dzięki tańcu dostałam się do tej szkoły. Po dzwonku nasza klasa poszła do szatni. Oczywiście chłopcy i dziewczyny miały je oddzielne. Przebrałam się w mój ulubiony strój sportowy:

 
 

Weszłam razem z resztą do sali tanecznej. Był w niej już mój chłopak osaczony przez niektóre dziewczyny z naszej klasy. Najbardziej przystawiała się do niego ruda okularnica. Myślałam, że zaraz eksploduję. Dziewczyny co chwila szeptały mu jaki to on jest boski. Zacisnęłam pięści i ruszyłam w stronę zgrai narwanych nastolatek. Moja mina mówiła sama za siebie:


Sasuke jakoś nie przejmował się uwagami tych idiotek, ale we mnie aż się gotowało i nagle do sali weszła nauczycielka.
‘Niech to szlak’ – zaklęłam w duchu.
- Witajcie moi kochani, nazywam się Kurenai Yuhi, jak się już pewnie zdążyliście domyślić  będę was uczyć tańca. – uśmiechnęła się – Dobrze, od razu mówię nie chce obijać w bawełnę, więc zaczynajmy, dziś chcę poznać wasze umiejętności. Kto ma ochotę jako pierwszy się zaprezentować?
- Ja – podniosłam szybko rękę, to będzie moja szansa by pokazać tej zołzie, że nie ma ze mną szans.
- Dobrze, pokaż co umiesz.

Wyjęłam ze spodni telefon i puściłam muzykę. Zaczęłam tańczyć. Wywijałam nogami jak profesjonalistka, jednak wiem, że tutaj jest ktoś o wiele lepszy o de mnie mianowicie Tenten. Ona robi to od dawna i jest naprawdę świetna lecz wiedziałam, że okularnica mnie nie przebije. Skończyłam swój pokaz. Nauczycielka zaczęła klaskać tak samo jak reszta klasy, oczywiście oprócz rudej. Popatrzyłam na nią z satysfakcją i podeszłam do Sasu.
- Bosko tańczysz kochanie. – zamruczał mi do ucha mój ukochany.
- Arigato Sasuke – cmoknęłam go  policzek. Ta zołza nieźle się zdziwiła na ten widok. Teraz będzie wiedziała, że do niego nie wolno się zbliżać, jest tylko mój.

#z perspektywy Hinaty#

Sakura zatańczyła pięknie, zawsze trochę jej zazdrościłam takiego talentu, bo ja niestety ma dwie lewe nogi. Następna w kolejce do zatańczenia była Tenten. Ona to dopiero pięknie tańczy. Robi to od piątego roku życia. Ma wielki talent. Pani Kurenai po występie jej występie była niesamowicie zaskoczona jej umiejętnościami. No cóż break dance nie jest wcale taki łatwy. Podczas tych zajęć mogłam chociaż na chwilę zapomnieć o ojcu i jego zachowaniu. Na sam myśl o tym miałam ciarki na plecach.
- A teraz poproszę Hinatę. – nauczycielka uśmiechnęła się zachęcająco, przełknęłam ślinę.
‘Przecierz ja się kompletnie skompromituję’ – rozszerzyłam oczy z przerażenia.
- H-hai. – powiedziałam nieśmiało. Włączyłam piosenkę i dałam się ponieść muzyce. Tańczyłam tylko chwilę, bo bałam się, że zaraz się potknę, albo i jeszcze gorzej.
- Bardzo dobrze Hinata, następna osoba Shikamaru Nara
- Ale to kłopotliwe, muszę? – zapytał znudzonym głosem wywołany, za co dostał po głowie od Temari. – Już, już. Co za upierdliwa kobieta. – zaśmiał się. Jego dziewczyna chyba nie za bardzo była zadowolona z postawy Shika, ale co zrobić on już taki jest. Każda osoba z klasy kolejno tańczyła. W połowie ostatniego występu niejakiej Karin zadzwonił dzwonek. Dziewczyna nie była z tego faktu zbyt zadowolona z naburmuszoną miną wyszła z sali. 

#z perspektywy Naruto#

Teraz następna lekcja czyli matma, prowadzona przez starszego Uchihę. Sasek raczej nie za bardzo jest z tego powodu zadowolony. Wszyscy siedzą pod klasą. Za pięć minut dzwonek.

~6 godz. później~

Nareszcie lekcje dobiegły końca, dziewczyny idą na jakieś zakupy, więc idziemy z Sasuke, Nejim i Kibą na deski. Idziemy do naszego ulubionego Skate Parku nie daleko  szkoły.
- Ej, Neji co ci się stało w oko. – była tam wielka śliwa.
- Eeeeee…… - zaczął się jąkać – Nic tylko mały wypadek przy pracy.
- Acha – coś nie bardzo w to wierzyłem, ale niech mu będzie. Właśnie dochodziliśmy na rampy i zaczęła się jazda.

#z perspektywy Temari#

- I jak wyglądam. – zrobiłam piruet.
- Bomba! – pisnęła Tenten.
- Pasuje ci ten kolor. – zauważyła Saku. Jesteśmy razem na zakupach już od godziny. Do naszej czwórki dołączyła także Hana młodsza siostra Hinatki.
- Biorę! – krzyknęłam. Kupiłam śliczną spódniczkę w kratkę i do tego różową bluzkę:



- Dobra ja, Saku i Ten kupiłyśmy kilka ciuszków, teraz pora na naszą Hinatkę, która potem DOKŁADNIE opowie nam swoje spotkanie z Naruto. – uśmiechnęłam się tajemniczo. O tym wypadzie Hiny i Naru dowiedziałam się od Sakury, która powiadomiła o tym fakcie również Tenten.
- S-s-skąd t-ty o tym wiesz. – Hinuś zaczęła się jąkać.
- Nie pytaj tylko chodź! – pociągnęła ją za rękę Tenten. Przeszłyśmy wiele sklepów aż w końcy trafiłyśmy na ,,to coś”.
- Siostra to jest idealne musisz to przymierzyć. – ponaglała ją Hana. Po wielu nieudanych próbach sprzeciwu ze strony naszej przyjaciółki posłusznie weszła do przebieralni, by się przebrać. Po zaprezętowaniu wybranego stroju nie mogłyśmy wyjść z zachwytu. Hinata miała na sobie przepiękną fioletową sukienkę.  Musiała ją kupić wyglądała cudnie.


Siłą zaciągnęłyśmy ją do kasy. Po dobraniu do sukienki butów i biżuterii poszłyśmy do kafejki moich rodziców i zaczęłyśmy wypytywać Hinatę o dokładny przebieg 'randki' z Naruto.....

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 4


#z perspektywy Hinaty#

,,Fumikomuze akuseru kake hiki wa naisa sou dayo 
Youru wo nukeru 
Nejikomu sa saigo ni sashihiki zero sa sou dayo 
Hibi wo kezuru.” – po moim pokoju rozległ się głośny dzwonek, starałam się po omacku go wyłączyć, ale zamiast tego spadłam z łóżka. Pięknie rozpoczęty początek dnia. Po ogarnięciu się zeszłam na dół na śniadanie. Na parterze byli tylko Neji i Hana.
- Kon'nichiwa (dzień dobry – dop.aut.) – przywitałam się.
- Ohayo onee-chan (witaj siostrzyczko – dop.aut.) – uśmiechnęła się Hanabi.
- Neji, co ci się stało?! – pisnęłam. Miał wielkie limo pod okiem.
- Ojciec się stał! – fuknął. Był bardzo zdenerwowany, a Hana jedynie spuściła głowę. Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Tata nigdy nie podniósł na nas ręki. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Byłby zdolny do czegoś takiego??? Hanabi widząc mnie szybko podbiegła i przytuliła się do mnie. Nagle usłyszeliśmy kroki na schodach, zadrżałam. Neji spojrzał na ojca groźnym wzrokiem.
- Co się tak gapisz szczylu?! – tata nie był w dobrym nastroju. – A ty co ryczysz? Płaczesz nad biedny braciszkiem?! – zadrwił. – Jeżeli nie chcesz skończyć jak on to lepiej się zachowuj młoda damo, ciebie też to się dotyczy Hanabi!!!!
Nie poznawałam go, zawsze był surowy i stanowczy, ale nigdy nie mówił do nas w ten sposób. Moje oczy ponownie się zaszkliły.
- Mówię nie wyraźnie?! – pociągnął mnie za włosy – Nie rycz smarkulo!!!  - już chciał podnieść rękę żeby mnie uderzyć, ale Neji szybko mnie odciągną od tego potwora. Wtuliłam się w brata i zaczęłam płakać, cała drżałam. Byłam przerażona. Hanabi szybko schowała się za nas, ona także się bała.
- Teraz wiecie co to znaczy prawdziwy rygor i dyscyplina!!!! – krzyknął – A teraz marsz do szkoły, już!!!!
Wykonaliśmy polecenie ojca, jak najszybciej wzięliśmy swoje torby i wyszliśmy z domu. Cały czas płakałam, a potem dołączyła do mnie Hana. Neji starał się nas jakoś uspokoić, ale to nie przynosiło skutku. Odstawiliśmy naszą młodszą siostrzyczkę do szkoły i poprosiliśmy żeby bez nas pod żadnym pozorem nie wracała do domu. Gdy razem z Nejim doszliśmy pod szkołę przywitała nas Tenten. Mój braciszek na widok brunetki wpadł w zakłopotanie. Od razu widać, że coś do niej czuje.
- Cześć, kochani co tam??? – przywitała nas z uśmiechem, ale mina jej zrzedła gdy tylko spojrzała na Nejiego – Matko co ci się stało?! – wskazała na mojego brata.
- To nic takiego, po prostu zakładałem obraz i uderzyłem okiem o jego kant.
Było widać, że Ten nie do końca mu uwierzyła, ale przytaknęła. Ona nie wie, że nasi rodzice są TACY. Jej i nasi rodzice przyjaźnią się od bardzo dawna, dlatego tylko gdy rodzina Tenten przychodzi do nas na kolację  mama i tata stają się idealni i mili dla swoich dzieci i dlatego Ten myśli, że mamy świetną rodzinkę.

#z perspektywy Sasuke#

Obudziłem się o 7:00, dziś zaczynały się zajęcia. Zacząłem poranną toaletę zajęło mi to ok. 15 min. Oczywiście połowę tego czasu zużyłem na układanie mojej fryzury, ale to tylko taki szczegół. Po doprowadzeniu moich włosów do perfekcji zszedłem na dół, gdzie znajdowała się moja rodzinka.
- Ohayo!!! – przywitałem się.
- Witaj synku. – mama ja to miała w zwyczaju życzliwie się uśmiechnęła.
- Kon'nichiwa. – odrzekł basowym głosem mój ojciec. Mój brat już dawno z nami nie mieszka kupił sobie mieszkanie bliżej centrum, żeby mieć bliżej do roboty. Ten kretyn jest nauczycielem, który niestety będzie mnie uczył w liceum matmy.
- Co na śniadanie? – zapytałem. Mama podała mi talerz z kanapkami i ponownie się uśmiechnęła.
- Arigatō. – odwzajemniłem gest. Po najedzeniu się, wziąłem plecak i wyszedłem kierując się do domu Sakury. Droga tam zajęła mi 2 minuty bo moja dziewczyna mieszka zaledwie kilkanaście metrów dalej. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi moja piękność.
- Hej, kotku! – na przywitanie dała mi soczystego buziaka.
- Cześć, kocie. – uśmiechnąłem się.
‘Matko zdecydowanie za dużo się dziś uśmiecham’ – pomyślałem.
- Idziemy? – zapytałem.
- Pewnie. – odpowiedziała – Mamo, wychodzę!!! – krzyknęła na odchodne. Splotłem nasze ręce i udaliśmy się do szkoły.

#z perspektywy Naruto#

Właśnie jem śniadanie, wszyscy domownicy dzisiaj śpią, bo Kono ma do szkoły na 9:00, a rodzice mają dziś wolne. Po zapełnieniu mojego żołądka, spakowałem się szybko do szkoły i wyszedłem na przystanek. Gdy podjechał autobus wsiadłem i usiadłem na wolnym miejscu. W środku siedział Shikamaru i Temari.
- Yo! – przywiałem się.
- Ohayo Naruto! – Tema życzliwie się uśmiechnęła.
- Cze! – rzucił na odczepne Shika, za co dostał kuksańca od swojej dziewczyny. Po kilku minutach byliśmy już pod szkołą. Dzisiaj miał się zacząć nowy etap życia, dzisiaj wreszcie pokarzę na co mnie stać, inaczej nie nazywałbym się Naruto Uzumaki.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział czwarty. Wiem, że początki blogów są trudne, ale proszę o choć jeden komentarz.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 3


#z perspektywy Sakury#


 Razem z Sasuke szliśmy do pobliskiej kawiarni. Głównie mówiłam ja, bo mój chłopak oczywiście nie ma języka w gębie, czasem mnie to naprawdę wkurza. Gdy już doszliśmy na miejsce Sasek otworzył mi drzwi.
‘Przynajmniej próbuje być dżentelmenem’ – pomyślałam.
Kawiarnia przypomina pustynię. Ściany wyłożone są tapetą, na której widać Saharę. Podłoga i stoliki są drewniane. Całość daje przyjemną atmosferę od razu po wejściu do lokalu. Usiedliśmy przy wolnym stoliku. Nagle podeszła kelnerka.
- Witamy w Sunie (tak nazywa się kafejka), czym mogę służyć???? – zapytała.
- Temari nie jestem tępa wiem, że to ty. – spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Oj nie fukaj się, to co zawsze????
- Jeśli chodzi o mnie to bardzo chętnie. – uśmiechnęłam się.
- Mi to samo, ale zamiast herbaty z cytryną czarną kawę. – odezwał się chyba po raz pierwszy dzisiaj mój chłopak.
- Dobra, zaraz zagonię braci do roboty i przyniosę wam wasze zamówienie. – uśmiechnęła się promiennie na odchodne. Odprowadziłam ją wzrokiem i zwróciłam się do Sasuke:
- Wydaje mi się czy nie za bardzo chce ci się ci się tu być??? – zapytałam.
- Wydaje cie się. – uśmiechnął się – po prostu zmęczenie bierze na de mną górę.
- A czym ty się tak zmęczyłeś, Kotku. – postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- A wiesz to nawet ciekawe, bo patrzeniem na moją księżniczkę. – uśmiechnął się tajemniczo.
- Jaką księżniczką?! – jak ja kocham te nasze pogawędki – Poproszę imię, nazwisko, wiek i adres zamieszkania, już ja jej przygadam.
- Nie wiedziałem, że chcesz przygadać sama sobie, Sakura, może pójdziemy cię zbadać??? – zaśmiał się mój boy, a po chwili dołączyłam do niego. Po zakończeniu głupawki, Tema przyniosła nam pyszne szarlotki na ciepło z gałką lodów (kuźwa, aż mi się zachciało – dop.aut.). Po zjedzeniu Sasuke zapłacił i wyszliśmy na spacer do parku. Zauważyłam tam dość dziwną sytuację.

Szliśmy spokojnie, trzymając się za ręce. Po chwili w oddali zobaczyłam sylwetkę Hinaty i NARUTO?!?! Szybko pociągnęłam swojego chłopaka za drzewo.
- Co ty robisz Sakura?! – zdziwił się.
- Csiiiiii, zobacz. – wskazałam na parę nastolatków. Sasuke chwilę się im przyglądał, a następnie jego źrenice się powiększyły do granic możliwości.
- Czy Hina przebywa w obecności Naru i nie mdleje?!
- Tak….. – nie mogłam uwierzyć własnym oczom, siedzieli sobie na ławce jak gdyby nigdy nic i jedli lody. Oj Hinatka będzie się ostro tłumaczyć. – Matko, to naprawdę ta nieśmiała szesnastolatka, którą znam?????
- Na to wygląda. – Sasuke chyba był tak samo zdziwiony co ja.
- To niewiarygodne, ale mam na to dobre wytłumaczenie, naszą Hinę porwali kosmici, a to jakaś podróbka.
Sasu spojrzał na mnie jak na wariatkę, która dopiero co wyszła z psyhiatryka. Zachichotałam, postanowiłam, że nie będę na razie się tym przejmować, bo Hinuś i tak prędzej czy później wszystko mi wyśpiewa.
- Chodźmy, jakoś nie mam ochoty stać tu i się na nich gapić i tak nam to wyjaśnią, nie sądzisz???
- Kochanie, wyjęłaś mi to z ust. – cmoknął mnie w policzek.
- Tylko tyle???? – zrobiłam minę zbitego psa. Sasuke tylko się zaśmiał i zaczął prowadzić w stronę domu. Szłam z miną wkurzonego dziecka, któremu mama nie chciała kupić batona.

#z perspektywy Naruto#
 

Po odprowadzeniu Hinaty pod dom sam udałem się do swojego .Gdy przekroczyłem próg mieszkania usłyszałem śmiechy dochodzące z salonu. Był to Kono i Hana.
- Cześć dzieciarnia. – przywitałem się.
- Kogo nazywasz dzieciarnią, łomie. – tsaaa, tak to jest mieć takiego zielonego kurdupla w domu, jak zawsze miłe powitanie.
- Też miło cię widzieć braciszku. – odpowiedziałem od niechcenia. Konohamaru wrócił do rozmowy z Hanabi. Zawsze dziwiłem się dlaczego mój młodszy brat nie ma ,,normalnych” męskich kolegów, ale ostatecznie przyzwyczaiłem się do widoku Hany co drugi dzień w naszym domu.
- Gdzie rodzice? – zapytałem.
- Wyszli na zakupy, bo lodówka świeci pustkami.
- Coooo??? Ja głodny jestem. – na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Nie przeżywaj.
Nic nie odpowiedziałem tylko udałem się do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Po godzinie bezczynnego leżenia spojrzałem na zegarek, 18:00.
Wypadałoby spakować się na jutro do szkoły. Jak pomyślałem tak zrobiłem, chwilę później rodzice wrócili z zakupów. Hanabi już nie było bo postanowiła wcześniej wyjść.
- Naruto, Konohmaru pomóżcie nam z zakupami. – poprosiła nas mama.
- Daj mamo. – wziąłem od niej najcięższe torby. Po dziesięciu minutach wszyscy siedzieliśmy już przy stole i jedliśmy kolacje.
- Jak rozpoczęcie roku???? – zapytał tata.
- Spoko, mogło być gorzej. – uśmiechnąłem się.
- Ale trwało aż tak długo, że wróciłeś o 17:00??? – Konohamaru jest zdecydowanie zbyt ciekawski.
- Nie byłem z Hinatą na spacerze. – na myśl o dzisiejszym po południu kąciki moich ust uniosły się do góry. Rodzice popatrzyli na mnie ze zdumieniem, a Kono dziwnie pomachał brwiami.

#z perspektywy Ino#

- Dziękuję ci za pomoc nie wiem jak bym sobie bez ciebie poradziła. – cmoknęłam go w policzek.
- Za mało. – popatrzył na mnie z wyrzutem. Zachichotałam i lekko musnęłam jego usta.
- Tylko tyle???? – Zrobił oczka kota ze Shreka. Znów się zaśmiałam.
- Moje kochanie ma wymagania co???
- A żebyś wiedziała. – oj chyba ktoś tu się obraził. Tym razem wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się aż do utraty oddechu.
- I to – ponownie mnie pocałował – jest to o co mi chodziło.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już trzeci rozdział, mam nadzieję, że pod tym rozdziałem znajdzie się chociaż jeden komentarz. Do zobaczenia ;)