sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 2


#z perspektywy Sakury#

Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna i ostrzegam nie życze sobie w klasie żadnych bójek i tego typu rzeczy!!! – powiedział z wielką powagą w głosie. - A skoro już wiecie kim jestem, chciałbym dowiedzieć się czegoś o was, zaczynajmy!!!! – spojrzał na dziennik – Niech zacznie Hinata Hyuga. – powiedział.
‘No, no zaczyna Hinatka, bidulka spali się za wstydu. Powodzenia Hina.’ – pomyślałam. Moja przyjaciółka wstała i zaczęła mówić cieniutkim głosikiem:
- Nazywam się Hinata Hyuga, mam 16 lat, od piątego roku życia gram na fortepianie.
- Dobrze, możesz usiądź, a teraz... – przejechał palcem po liście – Sakura Haruno, wstań i przedstaw się.
- Więc, mam na imię Sakura, dostałam się do tej szkoły dzięki talentowi tanecznemu i aktorskiemu i……. to chyba tyle. – uśmiechnęłam się promiennie.
- Dobrze teraz opowie nam coś o sobie…….
Każda osoba z klasy po kolei się przedstawiała, zajęło to nam mniej, więcej 20 minut. Po tym całym tandetnym przedstawieniu i rozdaniu planu na jutro nauczyciel pozwolił nam iść do domu. A ja postanowiłam, że zamiast wracać na chatę pójdę z Sasu na randkę. Wyszłam z moim chłopakiem trzymając się za ręce i razem udaliśmy się do naszej ulubionej kafejki.

#z perspektywy Naruto#

Cała ta szopka skończyła się dość szybko, dlatego postanowiłem iść z Sasuke na deskę, ale okazało się, że idzie na randkę. Po nieudanych próbach przekonywania go, żeby nie szedł, podszedłem do Kiby i zapytałem go o to samo, okazało się jednak, że dziś nie może, bo pomaga Ino w kwiaciarni, jak ja mu współczuje. Został Neji i Shikamaru, ale wątpię by chcieli pojeździć na deskorolkach.
‘No trudno’ – pomyślałem i poszedłem zrezygnowany do domu. Przede mną szła drobna dziewczyna o granatowych włosach do pasa, dopiero po chwili zorientowałem się, że to przecież Hina. Postanowiłem ją przestraszyć…

#z perspektywy Hinaty#

Po wyjściu ze szkoły od razu skierowałam się do domu, wiedziałam, że dziewczyny mają już plany, więc nie mam zamiaru im przeszkadzać. Szłam spokojnie i z zamyśleniem patrzyłam w białe obłoczki na niebie i nagle poczułam szturchnięcie i krzyk znajomego głosu. Pisnęłam i momentalnie się odwróciłam. Naprzeciw mnie stał NARUTO, który po zobaczeniu mojej wystraszonej i speszonej twarzy zaczął  się śmiać.
- HA HA HA Hinata HA HA wybacz, ale HA HA HA nie mogłem się HA HA powstrzymać!!!!! – powiedział przez falę śmiechu. Spojrzałam tylko nieśmiało na niego i powiedziałam:
- Nic się nie stało.
- To dobrze, już się bałem, że się na mnie obrazisz – uśmiechnął się. – Mimo tego, że się na mnie nie gniewasz to i tak wynagrodzę ci przyprawienie cię o zawał serca. – powiedział nadal z uśmiechem na ustach. Zachichotałam.
- To miło z twojej strony, ale nie musisz mi nic wynagradzać…. – miałam zamiar coś jeszcze dodać, ale Naruto mnie uprzedził. Po prostu pociągnął mnie za rękę i zaczęliśmy biec w stronę parku. Tam Naru zapytał o mój ulubiony smak lodów.
‘On chce jeść lody we wrześniu?!’ – pomyślałam. Zauważywszy moją zdziwioną minę zaśmiał się i zadał ponownie pytanie. Po krótkiej  chwili namysłu odpowiedziałam:
- Jagodowe
Naruto powiedział tylko żebym poczekała i pobiegł do sklepu, a ja usiadłam na ławce w parku. Po 2 minutach blondyn przyszedł z dwoma lodami.
- Ile mam ci za niego oddać??? – zapytałam lekko się rumieniąc.
- Daj spokój, to moją rekompensata za wystraszenie cię, nie musisz mi nic oddawać.
- Jesteś pewny, przecież….
- Nie marudź tylko wcinaj!! – podał mi jagodową pyszność. Siedzieliśmy w  parku jeszcze jakieś dziesięć minut i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, to było najpiękniejsze 10 minut jakie przeżyłam, jednak cały czas  rumieniłam się i jąkałam. Potem Naruto zaproponował, że odprowadzi mnie do domu, myślałam, że zemdleje na miejscu, jednak zgodziłam się.
‘ Matko gdyby Sakura mnie zobaczyła pomyślałaby pewnie, że jacyś kosmici mnie porwali’ – zaśmiałam się w duchu. Droga do mojego domu zajęła nam jakieś 5 minut. Gdy staliśmy już pod moim omem zapytałam czy nie chciał by wejść, ale Naru powiedział, że się spieszy. Podziękował mi za wspólnie spędzony czas, poszedł do domu i tyle go widziałam.
Po wejściu do domu poczułam na sobie surowy wzrok ojca, to nie wróżyło nic dobrego, musiał zobaczyć mnie i Naruto.
- Moja młoda damo, co ja ci mówiłem na temat chłopców w tak młodym wieku?! – krzyknął.
- Gomen nasai  (bardzo przepraszam – dop.aut.) to się już więcej nie powtórzy ojcze. – ukłoniłam się lekko.
- Mam taką nadzieje, do pokoju. – powiedział do nośnym głosem.
- Hai – odpowiedziałam i pobiegłam po schodach na górę.
_________________________________________________________________
Ohayō!!!!! Miło mi was powitać z drugim rozdziałem na moim blogu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz