#z
perspektywy Hinaty#
,,Fumikomuze akuseru kake hiki wa naisa sou dayo
Youru wo nukeru
Nejikomu sa saigo ni sashihiki zero sa sou dayo
Hibi wo kezuru.” – po moim pokoju rozległ się głośny dzwonek, starałam się po omacku go wyłączyć, ale zamiast tego spadłam z łóżka. Pięknie rozpoczęty początek dnia. Po ogarnięciu się zeszłam na dół na śniadanie. Na parterze byli tylko Neji i Hana.
- Kon'nichiwa (dzień dobry – dop.aut.) – przywitałam się.
- Ohayo onee-chan (witaj siostrzyczko – dop.aut.) – uśmiechnęła się Hanabi.
- Neji, co ci się stało?! – pisnęłam. Miał wielkie limo pod okiem.
- Ojciec się stał! – fuknął. Był bardzo zdenerwowany, a Hana jedynie spuściła głowę. Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Tata nigdy nie podniósł na nas ręki. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Byłby zdolny do czegoś takiego??? Hanabi widząc mnie szybko podbiegła i przytuliła się do mnie. Nagle usłyszeliśmy kroki na schodach, zadrżałam. Neji spojrzał na ojca groźnym wzrokiem.
- Co się tak gapisz szczylu?! – tata nie był w dobrym nastroju. – A ty co ryczysz? Płaczesz nad biedny braciszkiem?! – zadrwił. – Jeżeli nie chcesz skończyć jak on to lepiej się zachowuj młoda damo, ciebie też to się dotyczy Hanabi!!!!
Nie poznawałam go, zawsze był surowy i stanowczy, ale nigdy nie mówił do nas w ten sposób. Moje oczy ponownie się zaszkliły.
- Mówię nie wyraźnie?! – pociągnął mnie za włosy – Nie rycz smarkulo!!! - już chciał podnieść rękę żeby mnie uderzyć, ale Neji szybko mnie odciągną od tego potwora. Wtuliłam się w brata i zaczęłam płakać, cała drżałam. Byłam przerażona. Hanabi szybko schowała się za nas, ona także się bała.
- Teraz wiecie co to znaczy prawdziwy rygor i dyscyplina!!!! – krzyknął – A teraz marsz do szkoły, już!!!!
Wykonaliśmy polecenie ojca, jak najszybciej wzięliśmy swoje torby i wyszliśmy z domu. Cały czas płakałam, a potem dołączyła do mnie Hana. Neji starał się nas jakoś uspokoić, ale to nie przynosiło skutku. Odstawiliśmy naszą młodszą siostrzyczkę do szkoły i poprosiliśmy żeby bez nas pod żadnym pozorem nie wracała do domu. Gdy razem z Nejim doszliśmy pod szkołę przywitała nas Tenten. Mój braciszek na widok brunetki wpadł w zakłopotanie. Od razu widać, że coś do niej czuje.
- Cześć, kochani co tam??? – przywitała nas z uśmiechem, ale mina jej zrzedła gdy tylko spojrzała na Nejiego – Matko co ci się stało?! – wskazała na mojego brata.
- To nic takiego, po prostu zakładałem obraz i uderzyłem okiem o jego kant.
Było widać, że Ten nie do końca mu uwierzyła, ale przytaknęła. Ona nie wie, że nasi rodzice są TACY. Jej i nasi rodzice przyjaźnią się od bardzo dawna, dlatego tylko gdy rodzina Tenten przychodzi do nas na kolację mama i tata stają się idealni i mili dla swoich dzieci i dlatego Ten myśli, że mamy świetną rodzinkę.
Youru wo nukeru
Nejikomu sa saigo ni sashihiki zero sa sou dayo
Hibi wo kezuru.” – po moim pokoju rozległ się głośny dzwonek, starałam się po omacku go wyłączyć, ale zamiast tego spadłam z łóżka. Pięknie rozpoczęty początek dnia. Po ogarnięciu się zeszłam na dół na śniadanie. Na parterze byli tylko Neji i Hana.
- Kon'nichiwa (dzień dobry – dop.aut.) – przywitałam się.
- Ohayo onee-chan (witaj siostrzyczko – dop.aut.) – uśmiechnęła się Hanabi.
- Neji, co ci się stało?! – pisnęłam. Miał wielkie limo pod okiem.
- Ojciec się stał! – fuknął. Był bardzo zdenerwowany, a Hana jedynie spuściła głowę. Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Tata nigdy nie podniósł na nas ręki. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Byłby zdolny do czegoś takiego??? Hanabi widząc mnie szybko podbiegła i przytuliła się do mnie. Nagle usłyszeliśmy kroki na schodach, zadrżałam. Neji spojrzał na ojca groźnym wzrokiem.
- Co się tak gapisz szczylu?! – tata nie był w dobrym nastroju. – A ty co ryczysz? Płaczesz nad biedny braciszkiem?! – zadrwił. – Jeżeli nie chcesz skończyć jak on to lepiej się zachowuj młoda damo, ciebie też to się dotyczy Hanabi!!!!
Nie poznawałam go, zawsze był surowy i stanowczy, ale nigdy nie mówił do nas w ten sposób. Moje oczy ponownie się zaszkliły.
- Mówię nie wyraźnie?! – pociągnął mnie za włosy – Nie rycz smarkulo!!! - już chciał podnieść rękę żeby mnie uderzyć, ale Neji szybko mnie odciągną od tego potwora. Wtuliłam się w brata i zaczęłam płakać, cała drżałam. Byłam przerażona. Hanabi szybko schowała się za nas, ona także się bała.
- Teraz wiecie co to znaczy prawdziwy rygor i dyscyplina!!!! – krzyknął – A teraz marsz do szkoły, już!!!!
Wykonaliśmy polecenie ojca, jak najszybciej wzięliśmy swoje torby i wyszliśmy z domu. Cały czas płakałam, a potem dołączyła do mnie Hana. Neji starał się nas jakoś uspokoić, ale to nie przynosiło skutku. Odstawiliśmy naszą młodszą siostrzyczkę do szkoły i poprosiliśmy żeby bez nas pod żadnym pozorem nie wracała do domu. Gdy razem z Nejim doszliśmy pod szkołę przywitała nas Tenten. Mój braciszek na widok brunetki wpadł w zakłopotanie. Od razu widać, że coś do niej czuje.
- Cześć, kochani co tam??? – przywitała nas z uśmiechem, ale mina jej zrzedła gdy tylko spojrzała na Nejiego – Matko co ci się stało?! – wskazała na mojego brata.
- To nic takiego, po prostu zakładałem obraz i uderzyłem okiem o jego kant.
Było widać, że Ten nie do końca mu uwierzyła, ale przytaknęła. Ona nie wie, że nasi rodzice są TACY. Jej i nasi rodzice przyjaźnią się od bardzo dawna, dlatego tylko gdy rodzina Tenten przychodzi do nas na kolację mama i tata stają się idealni i mili dla swoich dzieci i dlatego Ten myśli, że mamy świetną rodzinkę.
#z
perspektywy Sasuke#
Obudziłem się o 7:00, dziś zaczynały się zajęcia. Zacząłem
poranną toaletę zajęło mi to ok. 15 min. Oczywiście połowę tego czasu zużyłem
na układanie mojej fryzury, ale to tylko taki szczegół. Po doprowadzeniu moich
włosów do perfekcji zszedłem na dół, gdzie znajdowała się moja rodzinka.
- Ohayo!!! – przywitałem się.
- Witaj synku. – mama ja to miała w zwyczaju życzliwie się uśmiechnęła.
- Kon'nichiwa. – odrzekł basowym głosem mój ojciec. Mój brat już dawno z nami nie mieszka kupił sobie mieszkanie bliżej centrum, żeby mieć bliżej do roboty. Ten kretyn jest nauczycielem, który niestety będzie mnie uczył w liceum matmy.
- Co na śniadanie? – zapytałem. Mama podała mi talerz z kanapkami i ponownie się uśmiechnęła.
- Arigatō. – odwzajemniłem gest. Po najedzeniu się, wziąłem plecak i wyszedłem kierując się do domu Sakury. Droga tam zajęła mi 2 minuty bo moja dziewczyna mieszka zaledwie kilkanaście metrów dalej. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi moja piękność.
- Hej, kotku! – na przywitanie dała mi soczystego buziaka.
- Cześć, kocie. – uśmiechnąłem się.
‘Matko zdecydowanie za dużo się dziś uśmiecham’ – pomyślałem.
- Idziemy? – zapytałem.
- Pewnie. – odpowiedziała – Mamo, wychodzę!!! – krzyknęła na odchodne. Splotłem nasze ręce i udaliśmy się do szkoły.
- Ohayo!!! – przywitałem się.
- Witaj synku. – mama ja to miała w zwyczaju życzliwie się uśmiechnęła.
- Kon'nichiwa. – odrzekł basowym głosem mój ojciec. Mój brat już dawno z nami nie mieszka kupił sobie mieszkanie bliżej centrum, żeby mieć bliżej do roboty. Ten kretyn jest nauczycielem, który niestety będzie mnie uczył w liceum matmy.
- Co na śniadanie? – zapytałem. Mama podała mi talerz z kanapkami i ponownie się uśmiechnęła.
- Arigatō. – odwzajemniłem gest. Po najedzeniu się, wziąłem plecak i wyszedłem kierując się do domu Sakury. Droga tam zajęła mi 2 minuty bo moja dziewczyna mieszka zaledwie kilkanaście metrów dalej. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi moja piękność.
- Hej, kotku! – na przywitanie dała mi soczystego buziaka.
- Cześć, kocie. – uśmiechnąłem się.
‘Matko zdecydowanie za dużo się dziś uśmiecham’ – pomyślałem.
- Idziemy? – zapytałem.
- Pewnie. – odpowiedziała – Mamo, wychodzę!!! – krzyknęła na odchodne. Splotłem nasze ręce i udaliśmy się do szkoły.
#z
perspektywy Naruto#
Właśnie jem śniadanie, wszyscy domownicy dzisiaj śpią, bo
Kono ma do szkoły na 9:00, a rodzice mają dziś wolne. Po zapełnieniu mojego
żołądka, spakowałem się szybko do szkoły i wyszedłem na przystanek. Gdy
podjechał autobus wsiadłem i usiadłem na wolnym miejscu. W środku siedział
Shikamaru i Temari.
- Yo! – przywiałem się.
- Ohayo Naruto! – Tema życzliwie się uśmiechnęła.
- Cze! – rzucił na odczepne Shika, za co dostał kuksańca od swojej dziewczyny. Po kilku minutach byliśmy już pod szkołą. Dzisiaj miał się zacząć nowy etap życia, dzisiaj wreszcie pokarzę na co mnie stać, inaczej nie nazywałbym się Naruto Uzumaki.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział czwarty. Wiem, że początki blogów są trudne, ale proszę o choć jeden komentarz.
- Yo! – przywiałem się.
- Ohayo Naruto! – Tema życzliwie się uśmiechnęła.
- Cze! – rzucił na odczepne Shika, za co dostał kuksańca od swojej dziewczyny. Po kilku minutach byliśmy już pod szkołą. Dzisiaj miał się zacząć nowy etap życia, dzisiaj wreszcie pokarzę na co mnie stać, inaczej nie nazywałbym się Naruto Uzumaki.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy rozdział czwarty. Wiem, że początki blogów są trudne, ale proszę o choć jeden komentarz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz