poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 3


#z perspektywy Sakury#


 Razem z Sasuke szliśmy do pobliskiej kawiarni. Głównie mówiłam ja, bo mój chłopak oczywiście nie ma języka w gębie, czasem mnie to naprawdę wkurza. Gdy już doszliśmy na miejsce Sasek otworzył mi drzwi.
‘Przynajmniej próbuje być dżentelmenem’ – pomyślałam.
Kawiarnia przypomina pustynię. Ściany wyłożone są tapetą, na której widać Saharę. Podłoga i stoliki są drewniane. Całość daje przyjemną atmosferę od razu po wejściu do lokalu. Usiedliśmy przy wolnym stoliku. Nagle podeszła kelnerka.
- Witamy w Sunie (tak nazywa się kafejka), czym mogę służyć???? – zapytała.
- Temari nie jestem tępa wiem, że to ty. – spojrzałam na nią z wyrzutem.
- Oj nie fukaj się, to co zawsze????
- Jeśli chodzi o mnie to bardzo chętnie. – uśmiechnęłam się.
- Mi to samo, ale zamiast herbaty z cytryną czarną kawę. – odezwał się chyba po raz pierwszy dzisiaj mój chłopak.
- Dobra, zaraz zagonię braci do roboty i przyniosę wam wasze zamówienie. – uśmiechnęła się promiennie na odchodne. Odprowadziłam ją wzrokiem i zwróciłam się do Sasuke:
- Wydaje mi się czy nie za bardzo chce ci się ci się tu być??? – zapytałam.
- Wydaje cie się. – uśmiechnął się – po prostu zmęczenie bierze na de mną górę.
- A czym ty się tak zmęczyłeś, Kotku. – postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- A wiesz to nawet ciekawe, bo patrzeniem na moją księżniczkę. – uśmiechnął się tajemniczo.
- Jaką księżniczką?! – jak ja kocham te nasze pogawędki – Poproszę imię, nazwisko, wiek i adres zamieszkania, już ja jej przygadam.
- Nie wiedziałem, że chcesz przygadać sama sobie, Sakura, może pójdziemy cię zbadać??? – zaśmiał się mój boy, a po chwili dołączyłam do niego. Po zakończeniu głupawki, Tema przyniosła nam pyszne szarlotki na ciepło z gałką lodów (kuźwa, aż mi się zachciało – dop.aut.). Po zjedzeniu Sasuke zapłacił i wyszliśmy na spacer do parku. Zauważyłam tam dość dziwną sytuację.

Szliśmy spokojnie, trzymając się za ręce. Po chwili w oddali zobaczyłam sylwetkę Hinaty i NARUTO?!?! Szybko pociągnęłam swojego chłopaka za drzewo.
- Co ty robisz Sakura?! – zdziwił się.
- Csiiiiii, zobacz. – wskazałam na parę nastolatków. Sasuke chwilę się im przyglądał, a następnie jego źrenice się powiększyły do granic możliwości.
- Czy Hina przebywa w obecności Naru i nie mdleje?!
- Tak….. – nie mogłam uwierzyć własnym oczom, siedzieli sobie na ławce jak gdyby nigdy nic i jedli lody. Oj Hinatka będzie się ostro tłumaczyć. – Matko, to naprawdę ta nieśmiała szesnastolatka, którą znam?????
- Na to wygląda. – Sasuke chyba był tak samo zdziwiony co ja.
- To niewiarygodne, ale mam na to dobre wytłumaczenie, naszą Hinę porwali kosmici, a to jakaś podróbka.
Sasu spojrzał na mnie jak na wariatkę, która dopiero co wyszła z psyhiatryka. Zachichotałam, postanowiłam, że nie będę na razie się tym przejmować, bo Hinuś i tak prędzej czy później wszystko mi wyśpiewa.
- Chodźmy, jakoś nie mam ochoty stać tu i się na nich gapić i tak nam to wyjaśnią, nie sądzisz???
- Kochanie, wyjęłaś mi to z ust. – cmoknął mnie w policzek.
- Tylko tyle???? – zrobiłam minę zbitego psa. Sasuke tylko się zaśmiał i zaczął prowadzić w stronę domu. Szłam z miną wkurzonego dziecka, któremu mama nie chciała kupić batona.

#z perspektywy Naruto#
 

Po odprowadzeniu Hinaty pod dom sam udałem się do swojego .Gdy przekroczyłem próg mieszkania usłyszałem śmiechy dochodzące z salonu. Był to Kono i Hana.
- Cześć dzieciarnia. – przywitałem się.
- Kogo nazywasz dzieciarnią, łomie. – tsaaa, tak to jest mieć takiego zielonego kurdupla w domu, jak zawsze miłe powitanie.
- Też miło cię widzieć braciszku. – odpowiedziałem od niechcenia. Konohamaru wrócił do rozmowy z Hanabi. Zawsze dziwiłem się dlaczego mój młodszy brat nie ma ,,normalnych” męskich kolegów, ale ostatecznie przyzwyczaiłem się do widoku Hany co drugi dzień w naszym domu.
- Gdzie rodzice? – zapytałem.
- Wyszli na zakupy, bo lodówka świeci pustkami.
- Coooo??? Ja głodny jestem. – na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Nie przeżywaj.
Nic nie odpowiedziałem tylko udałem się do swojego pokoju i położyłem się na łóżku. Po godzinie bezczynnego leżenia spojrzałem na zegarek, 18:00.
Wypadałoby spakować się na jutro do szkoły. Jak pomyślałem tak zrobiłem, chwilę później rodzice wrócili z zakupów. Hanabi już nie było bo postanowiła wcześniej wyjść.
- Naruto, Konohmaru pomóżcie nam z zakupami. – poprosiła nas mama.
- Daj mamo. – wziąłem od niej najcięższe torby. Po dziesięciu minutach wszyscy siedzieliśmy już przy stole i jedliśmy kolacje.
- Jak rozpoczęcie roku???? – zapytał tata.
- Spoko, mogło być gorzej. – uśmiechnąłem się.
- Ale trwało aż tak długo, że wróciłeś o 17:00??? – Konohamaru jest zdecydowanie zbyt ciekawski.
- Nie byłem z Hinatą na spacerze. – na myśl o dzisiejszym po południu kąciki moich ust uniosły się do góry. Rodzice popatrzyli na mnie ze zdumieniem, a Kono dziwnie pomachał brwiami.

#z perspektywy Ino#

- Dziękuję ci za pomoc nie wiem jak bym sobie bez ciebie poradziła. – cmoknęłam go w policzek.
- Za mało. – popatrzył na mnie z wyrzutem. Zachichotałam i lekko musnęłam jego usta.
- Tylko tyle???? – Zrobił oczka kota ze Shreka. Znów się zaśmiałam.
- Moje kochanie ma wymagania co???
- A żebyś wiedziała. – oj chyba ktoś tu się obraził. Tym razem wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się aż do utraty oddechu.
- I to – ponownie mnie pocałował – jest to o co mi chodziło.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To już trzeci rozdział, mam nadzieję, że pod tym rozdziałem znajdzie się chociaż jeden komentarz. Do zobaczenia ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz